Marcin Płaszczyk

"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj." - Mark Twain
napisz do mnie
zadzwoń do mnie
mój fb
napisz do ROOF

A miało być tak nudno...

W trakcie moich studiów magisterskich, a konkretnie w roku 1997 rozpocząłem pracę w firmie telekomunikacyjnej jako kosztorysant. Praca okazała się dla mnie niezmiernie przydatna w mojej przyszłej karierze, o której wówczas nie miałem jeszcze bladego pojęcia. Wyobrażałem sobie wtedy moją karierę związaną raczej z tym pomieszczeniem w którym pracowałem. 

Nawet przez myśl mi nie przeszło, że w przyszłości mogę mieć kogoś pod sobą, no bo kogo? Asystenta kosztorysanta?

Praca przebiegała bardzo dobrze, uczyłem się coraz więcej o ewaluacji, przygotowaniu wycen i kosztorysów oraz używania różnego oprogramowania. Poczułem jednak szybko niedosyt, coś w rodzaju odczucia, że nie wykorzystuję w pełni swojego potencjału. Kiedy pojawiła się okazja kosztorysowania po godzinach mojej pracy chętnie na nią przystałem. Któryś z moich kolegów polecił mnie komuś, komu mógłbym przygotowywać wyceny od czasu do czasu. Spotkaliśmy się na parkingu w Rudzie Śląskiej, wieczorem, po mojej pracy. Padał deszcz. Usiedliśmy w jego samochodzie i zaczęliśmy rozmawiać. Szyby samochodu pokrywały się parą od środka coraz bardziej z każdą minutą, ale równocześnie rozwiewały się moje obawy czy podołam zupełnie nowemu zagadnieniu? Co to są te kwadraty? zapytałem. "To są kominy- ich nie wliczamy do metrów kwadratowych dachu. Liczymy tylko obróbki wokół nich". 

Wszelkich wskazówek słuchałem i wszystkie zapamiętywałem. Po kilku spotkaniach otrzymałem telefon. Marcin, wygraliśmy ten przetarg. Duma mnie rozpierała. Zaoferowałem gotowość do kolejnych wycen. Wtedy posypały się kolejne zlecenia na wycenę. Coraz bardziej tematyka dekarska stawała się dla mnie bliższa i łatwiejsza. Już nie potrzebowałem wskazówek i samodzielnie przygotowałem resztę wycen. Po jakimś czasie, kiedy spotkaliśmy się z szefem ROOF ponownie na parkingu, zwierzyłem się, żr w mojej dotychczasowej pracy są turbulencje ale to było normą w tamtych czasach. Usłyszałem wtedy, że mogę liczyć na zatrudnienie w ROOF na stanowisku kosztorysanta. Ziarno zostało zasadzone. Miałem obawy, czy praca w tak młodej firmie ma sens ale przyznam, że mój rozmówca był bardzo przekonujący. Przede wszystkim jego pewność siebie i tego co robi jego firma była zaraźliwie pozytywna, a plany świetlane. Mówił o tej małej firmie jakby już odniosła sukces, a przecież dopiero co pokryła kilka czy kilkanaście daszków. Myślę, że to pozytywne nastawienie spowodowało, że przy pierwszych większych zawirowaniach w dotychczasowej firmie podjąłem decyzję na korzyść ROOF. 

Nasze biuro mieściło się w jednym pokoiku. Mimo to szybko zaakomodowałem się tam i działaliśmy bez przeszkód. Niedługo przenieśliśmy się do większej siedziby z magazynami i osobnym miejscem dla sekretarki i kierownika. Przybywało nam też pracowników. To były bardzo ciężkie czasy. Wielu klientów zlecających nam prace było nierzetelnych. Takie wtedy były czasy. Mimo to firma nie poddawała się. Czasami było nawet trudno, by w terminie zapłacić pensje pracownikom, ale to nie zatrzymało ROOF od rozwoju. Byłem wprawdzie wtedy odpowiedzialny wyłącznie za dział przygotowania produkcji, ale wszystkie sprawy działy się wokół mnie. Chłonąłem i przeżywałem je całym sobą. Byłem zaangażowany całym sobą. 

Powoli, powoli w firmie działo się coraz lepiej. Ja wtedy prowadziłem mój pierwszy samochód o wartości kilkuset złotych. Kiedy potrzebowałem, firma odkupiła ode mnie tego starego Opla i zmieniłem na młodego- 15 letniego Golfa. To było coś. 

Potem wszystko potoczyło się jeszcze szybciej. Równie szybko (z dzisiejszej perspektywy) przeprowadziliśmy się do innego biurowca, a ja zacząłem jeździć służbowym samochodem. Następne lata przyniosły zmiany, które dla mnie personalnie były zwrotem o 180 stopni w mojej karierze. Firma przekształciła się w spółkę z o.o., a ja dostałem szokującą dla mnie wówczas propozycję objęcia stanowiska prezesa zarządu w zamian za bezkompromisową lojalność wobec firmy. To było niespodziewane, choć muszę przyznać, że zacząłem przywykać do niespodziewanych zwrotów akcji w tej firmie. Tak bowiem bywało często w historii w ROOF. Wówczas, podobnie jak w zaparowanym samochodzie na parkingu w Rudzie Śląskiej poczułem, że przede mną stoi większe wyzwanie niż moje możliwości. Słowa szefa, jednak znowu dodały mi otuchy kiedy stwierdził, że jeśli ktoś potrafi to dlaczego nie ja? Miał rację.

Podjąłem to wyzwanie. Pierwsze lata były cięższą szkołą niż się spodziewałem. Moje decyzje konsultowałem telefonicznie ale i tak każda minuta z dnia powszedniego była nie do zapomnienia. W końcu firma osiągnęła taki poziom, że poczuliśmy wszyscy wiatr w żaglach. Objawiało się to ogromnym potencjałem jaki posiadaliśmy. Inne firmy nie nadążały za nami. Nasi klienci zaczęli nas wybierać jako tych, którzy zaczynają i kończą na najwyższym poziomie.  

To z nami chętnie pracowali i pracują do dnia dzisiejszego najwięksi potentaci budowlani i wymagający klienci indywidualni. Dzisiaj nasza firma ma własne zasoby w postaci biur, magazynu, warsztatu, bardzo bogatego parku maszyn i urządzeń, własnego transportu, a co najważniejsze mamy bardzo liczny zespół fachowców i to wyróżnia nas dzisiaj spośród konkurencji. Nasi ludzie są sprawdzeni przez wiele lat i wiele budów. Poza tym przez te wszystkie lata udało nam się wykształcić średni i wyższy dozór w postaci liderów w naszej firmie. Mając taki potencjał dzisiaj nie boimy się, żadnych wyzwań. Nasze hasło My najlepiej robimy dachy! jest coraz bardziej aktualne.

Podczas kreowania własnej kariery zawodowej rozwijałem również swoje hobby i pasję jaką jest m.in. muzyka i teatr. Przeszło 25-cio letnia praktyka gry na instrumentach oraz zaangażowanie w projekty teatralne, pozwoliło mi bez obaw podejmować się dodatkowych działań. Przyjemności z tego wynikające oraz odniesione sukcesy w tej dziedzinie dodawały dodatkowych impulsów do działań we wszystkich sferach życia. Wszystko to dowodzi, że w życiu można z powodzeniem tak poprowadzić karierę zawodową by wystarczyło czasu na rozwijanie samego siebie i angażowanie we własne pasje, będąc jednocześnie szczęśliwym mężem i ojcem 3 dzieci. 


Marcin Płaszczyk

nasze realizacje

mgr Marcin Płaszczyk

Dyrektor Handlowy

Prezes Zarządu 

mp@dachyswiata.pl

+48 511 769 321


W pracy

Ekspert w dziedzinie dachów i zarządzania naszym przedsiębiorstwem.

Po pracy

Moim hobby są bębny, gitara, teatr, inne formy sztuki i natura.

Kiedy gram zapominam o całym świecie, z wyjątkiem spraw związanych z ROOF Sp. z o.o.

NAPISZ DO MNIE

Newsletter ROOF
Share by: